sobota, 12 czerwca 2010

yuy

sprawiłam sobie nową kieckę....tak jak w tej reklamie : chce się podobać...lato ,słońce...radość...oczywiscie Mój ,twierdzi ,ze stroje sie dla kogoś,on nie rozumie ,że mozna chcieć wyglądać ładnie ,dla samej siebie....apropos Mojego....zmienia pracę...tamtą z trudem znalezioną ,rzucił w pięc minut...bo trzeba chwytać niepowtarzalną ofertę...i on ją chwycił...w sumie powinnam sie cieszyć,jeszcze miesiąc,jeszcze dwa i wyjdziemy na prostą...tylko coś mam dosyć juz tego wychodzenia z tego zakrętu...jak słyszę,ze tym razem znalazł prace-życia ,aż mnie mdli...
apropos mdli....w naszej firmie szaleje jelitówka ,przeradza się w rózne mutacje...zaprawde powiadam wam ,nie ma nic gorszego ,niż jelitówka w pracy,z brakiem możliwości pójścia do domu...dałam radę...ale cały czas marzyłam o moim przytulny wucecie ,książce i ciszy...
...apropos jeszcze Mojego...facet ma swoj swiat,długo w tym świecie żyłam,przeżywałam i wysłuchiwałam....interesowałam sie ....za to on moim światem nie zabardzo...ogólnie uważa ,ze baby są głupie i wymyślają...
a ja myśle ,ze baby są silne ,odważne i wszystko jest na ich głowie...
ja juz nawet nie narzekam ,ze musze się martwić o wszystko,ja to zaakceptowałam ,juz się nie motam..
....podstawą sukcesu jest nie liczyć na faceta i brać na niego 200% poprawkę....
a niech sobie wegetuje z tymi swoimi głupkowatymi poglądami,ubraniami,których nienawidze,tym wszystkim co wogóle mnie w nim nie kręci,niech pierdzi,beka i grzebie w gaciach ,pozwalam mu....(ja i tak zrobie swoje HA!)...nasz świat jest odpowiedzialny,przemyślany i bez nas ten gatunek wyginąłby jak dinozaury ....od wczoraj totalna zlewka i juz mi nie zalezy czy jest w domu,czy wyjeżdza na dlugie tygodnie...tyle to razy omawialismy ,a on i tak zrobił swoje....a ja chyba jednak
bardziej lubie jak go nie ma ,niż jest....
jak jest cały dom staje na głowie,wydaje mi sie ,ze wszędzie jest brudno...trzeba gotować pożywne obiady,mimo ,ze nasza trójka lubi lekkie i niewielkie....nie moge spać przy uchylonym oknie...bo on nie znosi hałasu...nie mogę sobie wyjśc ,bez tłumaczenia gdzie idziesz...wszelkie zakupy pt:"drobne przyjemnosci" upycham ukradkiem i szybko w szafie,rozpakowuje jak nie widzi(bo co on tam wie) ...nie wspomne o innych sprawach....
....
i pomysleć ,że chciałam zawsze być małą kobietką swojego dużego mężczyzny....i pomyślec,że chyba mi się to kurwa znudziło....siła jest kobietą....a facet ,no cóż...nie ma się co nim tak przejmować....czasem są mili i jak to było w seksmisji : służą nam do rozrywki....o ile się postarają...bo na taką siedmiminutową ,z podkasaną pod brodę koszulą się nie piszę...chce nieco więcej...
albo romantyczną kolację z ochydnym winem z czarnej porzeczki( bo on lubi) i saszłykiem! co to za romantyka...?
a niech jedzie i niech zarobi w koncu kasę...zycie mi ucieka...