poniedziałek, 21 czerwca 2010

plan dnia

musze stwierdzić ,ze stare przysłowie pszczelarzy :plan dnia Twoim przyjacielem jest.....w moim przypadku miałby zastosowanie....
oczywiscie trzeba jeszcze ten plan zrobić i trzymac się tych kurwa punktów...bo mi dzien ucieka ....nie wiem jak te kobiety ,mają czas jeszcze i siły ,żeby wieczorem upierdzielić obiad na jutro!.....
muszę być systematyczna! i plan plan,punkty ,punkty.....
.....ten z aktu ślubnego znów podniósł mi cisnienie,oczywiście telefonicznie i oczywiście jakomś pierdołą...ale ja spokojna kobieta jestem,z zaciśnietymi zębami dałam radę ,mu nie pysknąć.......
z rozmarzonymi oczami sluchalam dzisiaj Alicji ,ktora mówia mi rano w autobusie o 5.20:facet jest ,albo go nie ma i wypierdoliłam dziada!!!
....az baby na przednim siedzeniu się obejrzały zachwycone....
.......każdy człowiek powinien być wolny ,a nie trwać w jakimś obsranych małżeństwach ,kto to wymyślił? pewnie klechy ,bo sami by na to nie poszli....
....
...a i jeszcze jedno staram sie nie martwić na zapas....to bezsensu,ale niektórym nie wytłumaczysz....
a i jeszcze drugie Danka przechodzi samą siebie,już nawet tego nie komentuje....inni mają pożywkę....do czego może się posunąć człowiek w chwili desperacji zawodowej,czyli konczącej się umowy,wie tylko Danka...
....