piątek, 30 lipca 2010

po....

dawno nie byłam taka wypompowana,jak po tym tygodniu....nasz szef dobry człek puścił nas o dwie godziny wcześniej....widząc jak się słaniamy...na szczęscie szef to rodowity niemiec....bo szef polak miałby gdzieś,że jestesmy zmęczone ....i to przykre jest nieprawdaż.....

wypiłam z dziećmi po redsie na tarasie ,posłuchałam ich dziennych opowieści ,sama na gadanie sił już nie miałam....bo tyle co my dziś w pracy sie z dziewczynami nagadalim to sajgon....a praca sprzyjała,bo robilismy coś monotonnego....
....dobrze jak człowiek zmienia od czasu do czasu pracę...poznaje nowych ludzi,nowe historie....myślałam,ze zżyłam się z dziewczynami z poprzedniej tyrki,że będzie mi ich brakować....na początku dzwoniłysmy do siebie,to piwko na mieście...a teraz to nawet od tygodnia żadnego esa ani ja do nich ani one do mnie....
trzeba pracę zmieniać....trzeba wogóle zmieniać coś w tym szarym życiu....
...... meble przestawić od czasu do czasu...zmienić wystrój na parapecie,firankę ...kupić pierdółkę co oko cieszy,kolczyki mieniące się z każdej strony ......i nie przywiązywać się zbytnio do rzeczy i ludzi....

....jestem teraz na etapie rozpoznawczo-poznawczym w nowej firmie...naprawdę ciekawe historie sie zapowiadają....i czekam na jesień,bo ma się dziać....
...zyje nadal beztroskimi wakacjami moich pociech,bo to nie trzeba się martwić o książki,zeszyty,czy lekcje odrobione ,czy coś pomóc,nie trzeba ich zrywać bladym świtem i wysłuchiwać,że szkoła jest głupia...
laba...
...a ja mam tendencje o zamartwianie sie na zapas,wymyślanie i przesadzanie...
ogólnie boje się o moje dzieci...moim marzeniem jest mieć pewność,że nic im sie w zyciu zlego nie stanie i że przeżyją godnie i fajnie do stu dwóch lat...to jest dla mnie najwazniejsze....

....w pracy lubie Paule,zawsze ma historie z lekkim dreszczykiem...czasem przesadza,a czasem jest zabawna...młoda jest i zakochana i chętnie się poprzyglądam jej opowieści o życiu...
wporzo jest też Iw....miałam kiedys przyjaciółkę o tym imieniu...myslałam,ze naszą przyjazn nie ruszy nic i nikt...a teraz nie chce o tym czasie pamiętać....na co komu wczorajsza przyjazn? która zawiodła cię na calej lini?
....ostatni dzien pracy naszych praktykantów...i dobrze...bo jeden taki fajny,nawet bardzo fajny,który często mi pomagał,i często z nim rozmawiałam ...sprawiał swoim zachowaniem ,że zaczynałam się przy nim jąkać i czerwienić... czułam się lekko tym zniewolona i przypuszczam ,ze wiedział,ze tak na mnie działa,bo robił się coraz śmielszy...
fajnie byłoby mieć kogoś na boku....ale aż tak młodego?
mam nadzieje ,że odpoczne...przez wekeend
,że pojeżdże ukochanym rowerem z ukochanymi dzieciakami,pobiegam z psami,połaże po wirtulanym świecie i pobycze sie z książką na kanapie ,ale jak tu odpoczywać,jak TEN w domu....
mam chęc podciąć sobie włosy,bo mnie wnerwiają....ale boje się ,bo TEN zrobi mi awanturę...co za głupota ,ze moimi włosami zarządza łysy patafian...
ale co sie nie robi dla świętego spokoju...
podetne się kiedy wyjedzie...
na co czekam z utęsknieniem....