niedziela, 5 września 2010

przesyt

mam przesyt rodzinnych imprez....po kokardy...że też popadłam w familię gdzie obchodzi się hucznie wszelkie rocznice,rocznice  rocznic i te msze z intencjami....księża tylko zacierają ręce....
wymałuje się z tego totalnie....kiedyś organizowałam,rzucałam się owszem...teraz nie organizuje i tyle...znudziło mi się...nie bawi mnie urabianie się po pachy we wlasne święto......wole niezobowiązujące spontany zdecydowanie nierodzinne....jednak zaproszenia dostaje,musze wstawić się bezwarunkowo....bo przecież mnie wydziedziczą....
jako osobnik dość silny .....na łonie rodziny nie radze sobie już tak dobrze.........a oni kochają moje gafy....ciotka kocha je wybitnie...jest już w tym nudna...a ja zbyt grzeczna....i koło się zamyka...
........ nie potrafią zrozumieć mojego spokoju ducha mimo wszystkich upadków,a zaliczam ich trochę....i chcą mnie zdołować zwykłymi moimi potknięciami...oczywiście bardzo mnie przy tym kochają nieprawdaż....
....wypita ciotka i matka działają  na mnie jak płachta na byka........kopcąca papierochy jak smoczyca dziewczyna brata,przyprawia mnie o ból głowy ....mimo,że jara na tarasie ....czuje że jestem przesiąknieta tym nikotynowym smrodem na wskroś.....
....nie wiem jak mój brat ,może kochać taką szkaradę?....dzisiaj wogóle się spózniła i przegięła piękność inaczej,oj przegięła...a matka ją delikatnie opindoliła ,a potem przeprosiła....naprawde sens w tym zajebisty.....
 kiedy już czuję ,że eksploduję.... ładnie podziękowuje,nawet przesadnie i oby dotrzeć do auta...przy okazji ewakuowały się ze mną dwie kuzynki i kuzyn....oni dopiero zaczynają tą rodzinną kołomyje....może dlatego wcale im nie śpieszno do zakładania swojego stada? .....wyszlismy zmęczeni gorzej niż po całotygodniowej harówie w kamieniołomach......
....a w domu spokój....pachnie zieloną herbatą brisss....i zero smrodu fajkowego...brrr...połknę dwie gozdzikowe, zapije kawą...pogadam z dziecmi w naszej kuchni,w której uwielbiamy przesiadywać...i spokój zaleje mój umysł....i oby następne rocznice,i inne takie wypadły dopiero za rok...na teraz mam przesyt....

lubie swoją rodzinę ....tak przez dwie i pół godziny....
....a pozatym niedziela nie jest dobra na imprezy ....niedziela to całkiem głupi dzień....którego nie znoszę....