poniedziałek, 11 października 2010

niby

podniosła mi ciśnienie pewna instytucja co ma ludziom pomagać,szczegolnie tym słabszym....zobaczymy jak to się skonczy....matka każe sciągać TV....(jeszcze mnie w TV nie było)
....w pracy czekam na przyznanie swojego stanowiska pracy ,bo jestem codziennie rzucana tu i tam...może i byłaby szansa gdyby nagle nie przybyła jeszcze jedna kandydatka....młoda gówniara po L.O....co na praktyki wpadła do nas na wakacje...stwierdziła jednak ,ze studiować bedzie zaocznie i chce pracować,żeby zarobic na studia...
ona na studia,zeby mieć lepsze zycie ,ja na rodzinę,żeby jakoś ciągnąć do pierwszego....i co ja wogóle mogę ,skoro to córka pani księgowej z biura ,co ją szef uwielbia....
nikt nie mówił,ze będzie sprawiedliwe ...nieprawdaż....
....pracuje w wielkiej firmie gdzie mase kobiet....atmosfera niby fajna,niby wesoło ,niby....a to wszystko jak tykająca bomba....się dziś ścieły dwie....niby wielkie psiapsiółki....ale wystarczyła iskra ,żeby pooooszło....udawałam ,że nie słucham,wszystkie nagle zajelismy się ostro pracą....
poszlo o pierdołe...ale tak to jest jak kobiety nie mają zbytnio czego się czepić i na co narzekać...znajdą to na siłę,żeby się samoudręczać.....
nie lepiej to spokojniej żyć?
....ja za to mam podniesione cisnienie przez biurokracje i ustalone głupie przykazy....nie odpuszczę...najwyżej niech mnie pocalują w dupę....
nie starcza mi dnia na te sprawy....chyba chcę już deszczowej jesieni....
a dzisiaj był dzien przytulania....ahh