czwartek, 11 listopada 2010

świadkowa

tak tak dali nam w pracy długi wekeend...same żeśmy nie wierzyły...Paula poszła dwa razy do biura się utwierdzić osobiście ,bo ona nam nie wierzy nigdy...
ale ,fakt podejrzane ,pewnie firma niedlugo padnie ,w tamtym roku nawet w wigilię do 16 tyrałyśmy....
....rano dostałam doła ....pół śpiąca wyciagnięta przez piesa ,dotarłam przed wystawę cukierni...a tam jakieś czekoladowe fantazje, za pół ceny ,a akurat latały mi po kieszeni klepniaki z koszyków ....zakupiłam trzy dorodne sztuki....zjadłam z piesem w parku na ławce w oparach mgły i widoku sikającego na wiekowy dąb- faceta powracającego zapewne  z eskapady  niepodległościowej , wszędzie miał poprzypinane kotyliony biało -czerwone i jeden z papieru toelatowego (jesos) chociaż nucił coś w stylu  "jedna baba drugiej babie"....to już nie wiem.......
wracając dopadły mnie wyrzuty,że tyle kalorii z rana wciągłam  i to bez kawy....więc wstąpiłam na przydomowe boisko,w sumie stadion,bo rozbudowują przed wyborami i zrobiłam trzy okrążenia....pies obserwował mnie siedząc na wielkiej kupie piachu z jęzorem na wierchu ,pewnie zaczęła palić go zgaga,po słodkim....a ja "cisłam" jak ten Forest Gamp......
mijałam trzy razy ,trzy wielkie mohery z kijkami ,ktore trzymały je w niewłaściwy sposób ,ale co mnie to ,za każdym mijaniem slyszałam tylko coś o Halinie : no i Halina mówiła,żeby jej przepisał,a ten huj tej przybłędzie co miniówki ubiera, a wnuki ma już po komunii ,przepisał......
....dotarłam do domu skonana....a tu wody nie ma...nagle awaria ...w czajniku ani kapki,w konefce,w butelce nigdzie...w misce piesa troche było ,ale odrazu wypił ciurkiem...ani kawy ,ani prysznica ....nic tylko udałam się w objęcia morfeusza dwa...obudziły mnie dziwne hałasy ,tluczone szkło czy tez latające talerze,wyjrzałam na zewnątrz ,a tam moja sąsiadka w jakiejś furii,policja skulona na korytarzu boi się wejść i jej mąż odrazu do mnie pani sąsiadko pani bedzie świadkiem .....
....a to miał być spokojny dzień....
spojrzalam w lustro które wlasnie tłukła sąsiadka ,zdążyłam tylko zauważyć że mam jeszcze czekoladę w kącikach ust i mojego piesa spiącego w najlepsze na moim ulubionym szalu w kąciuku korytarza....nieczuła bestia...
co tak rozwścieczyło sąsiadkę oto jest pytanie....no ale będę świadkową .....zawsze przecież chciałam....