wtorek, 2 listopada 2010

trzy

kupiłam sobie coś na pamięć....
bo coś mi szwankuje....
coś często....
.....babcia mówi,że wszystko trzeba potraktować dawką uderzającą....więc wzięłam odrazu dwie....
jakoś tak nic....więc za godzinę trzecią....
....równo o 14 ruszając w pracy machinę akordu,skupiona,zgarbiona nad książkami....poczułam najpierw dziwne mrowienie w mózgu....a potem tysiąc mysli,problemów naraz....jakby w kolejce....do omówienia,omówione ,nastepne....
wszystkie bierżące problemy....taśmowo.....mało mi głowy nie rozsadziło.....mało nie zaczełam krzyczeć ,beczeć i tupać....tysiąc tupiących koni ......
nikt z boku nawet nie przypuszczał jaką walkę toczę.........
......a potem....
nastąpił błogi sposób....jakby oczyszczenie.....
........popiłam herbatą....
......dziwne....
jeszcze mrowi mnie prawa półkula.....
....jutro wezme tylko jedną....