kupiłam sobie coś na pamięć....
bo coś mi szwankuje....
coś często....
.....babcia mówi,że wszystko trzeba potraktować dawką uderzającą....więc wzięłam odrazu dwie....
jakoś tak nic....więc za godzinę trzecią....
....równo o 14 ruszając w pracy machinę akordu,skupiona,zgarbiona nad książkami....poczułam najpierw dziwne mrowienie w mózgu....a potem tysiąc mysli,problemów naraz....jakby w kolejce....do omówienia,omówione ,nastepne....
wszystkie bierżące problemy....taśmowo.....mało mi głowy nie rozsadziło.....mało nie zaczełam krzyczeć ,beczeć i tupać....tysiąc tupiących koni ......
nikt z boku nawet nie przypuszczał jaką walkę toczę.........
......a potem....
nastąpił błogi sposób....jakby oczyszczenie.....
........popiłam herbatą....
......dziwne....
jeszcze mrowi mnie prawa półkula.....
....jutro wezme tylko jedną....