sobota, 6 listopada 2010

zapragnąć...

dzisiaj pani- fryzjerko amatorka spięła mi pięknie włosy...z całkiem lekko podrośnietych zrobiła śliczny "koszyczek"....-i....zapragnęłam zapuszczać nagle...miec długie jak kiedyś........obcięłam na znak protestu ,że los odebrał mi jego i parę innych rzeczy....
to był mój nerw...od dzisiaj zapuszczam...ponoć własnie tak spiete wlosy,tak odsłonięty kark....działa....może już pora przestać się buntować....
...czuje się kobieco...trzasnęła mi makijaż ...i zrobiła masaż karku...skropiła nieziemsko pięknymi perfumami,na ktore nie stać mnie wogóle....i obejrzałyśmy sobie Dumę...popijając wino z mojej własnej produkcji....
to był dzien dla mnie....czasem mi się należy....