niedziela, 12 grudnia 2010

brak odreakcji

nadal trzyma mnie nerw "pracowy" az mi się odechciało.....wiem,że zycie to nie sielanka i co jakiś czas trzeba dostać po dupie ,ale z tego kopa coś nie mogę odreagować.....
....z domowym doszlismy do lekkiego konsensusa....ale musiał wyjechać....więc dopał mnie jeszcze moralniak,że ja taka zła kobieta jestem....
obiecuje poprawę ,ale po dwóch dniach wyprowadza mnie z nerw i trwa przy swoim....troche mi się znudziło wieczne ustępowanie....bo tak trzeba....
...mam nadzieje ,ze jutro napisze notkę...że zniechęcenie przeszło....a błąd nie rozdmuchał się po firmie...
....podziwam P. siedzi do mnie tyłem ,musi sie skupić ,a rano dostałam esa czemu kierownik ze mną rozmawiał....naprawde fenomen z niej....zarwala pewnikiem noc,myslac i myslac
oczywiscie guwno ją to obchodzi...zapytać się może....