poniedziałek, 6 grudnia 2010

pani Jadwiga Wielka

za mną poniedziałek....przedemną cały tydzien....bieg ,ogarnianie ,bieg ,bieg....co to do cholery jest,żeby nie mieć na nic czasu....protestuje.....

.....mam to szczęscie ,że moja sąsiadka jest nie z tych czasów....dosłownie...u niej czas zatrzymał się gdzieś po pierwszej wojnie światowej moze nawet wczesniej....chociaz nie jest wcale taka stara...własciwie nie wiem ile ma lat....pan dozorca twierdzi ,że 120.......wszystkie meble mają swoją historię ,kazdy dzbanek,bibelot  i obraz i te jej broszki....
delikatnie sączy się muzyka ze starego gramofonu...tyka zegar ,a mieszkanie wygląda jak kamienica z filmu Lalka....duzy okragły stół ,piekna serweta i jeszcze piękniejsza lampa nad nią....

tam czas się zatrzymał....wchodzisz z zaganionego świata w całkiem inny wymiar....wymiar spokoju .....
pani Jadwiga piecze pyszne ciasta....zaprasza nas na nie esemesowo(a jednak)
...nas czyli mnie i dwie panie z osiedla....kiedyś zastanawialismy się dlaczego własnie nas tak polubiła....chociaz przesiadywała na ławce przed blokiem z masą matek pilnujących swe pociechy sypiące się piaskiem ........
może jestesmy tak jak ona ,tęskniące za czymś innym....
uwielbiam do niej chodzić....po całej tej wojnie domowej...wyciszam sie jem szarlotkę ,slucham muzyki i popijam winem....
jedyny minus, a moze plus ,ze zawsze popijamy go za dużo....te jej wino kopie niesamowice....
po dwóch godzinach zaczynamy się przebierać w rózne fatałaszki z tej jej innej epoki ,ma tego z cztery szafy.....wyglądamy jak Pani Dulska...albo bardziej śmielej w tych kabaretkach i podwiązkach....i zaśmiewamy się do łez...tanczymy fokstrota w slicznych pantofelkach po prababciach .....albo kankana ,oglądamy zdjęcia....czytam wycinki ze starych gazet....ani słowa o tym co teraz...
Pani Jadwiga jest naszą terapeutką......niektórzy uważają ją za dziwaczkę....ja uważam ją za damę .....nawet jak przeciera blat w kuchni robi to tak elegancko....a jak wchodzi do windy chce się przed nią klęknąć.....ma zawsze kapelusz ,długą spódnice i piękny płaszcz....jest wysoka ,szczupła i ma przepiękną twarz,przepiękną......
żyje bez telewizji,czyta mase książek....jest tez zamożna...w jej wypadku nie można powiedzieć,że ma kasy jak djabeł gwozdzi......wogóle ciężko okreslić ją terazniejszym językiem....
....my trzy mlode kobiety,zaganiane ,z bagażem klopotów,napiętych terminów....i ona oaza spokoju....
...uwielbiam wieczory u niej....zawsze jest inaczej,smacznie i magicznie....nie wiem czy upijam sie bardziej jej winem czy tą atmosferą....
ciekawe kiedy nas znowu zaprosi....bo jej zaproszenia są nagłe....a my o dziwo rzucamy wszystko ,żeby do niej pójść....nie lubie sylwestra ,męczy mnie ,ale gdyby organizowany był u niej....mmmm
tak naprawde nigdy nie opowiadam bliskim jak spędzam czas u Pani Jadwigi....mówie ,że jadłam ciacho i piłam wino....myśle ,ze i tak by nie zrozumieli....
....