sobota, 25 czerwca 2011

rodzinka part 2

dobrze ,niedobrze.....i zapomniałam co mam napisać....
mogę tu pisac co chce....czy to wazne czy mam męża czy nie ,czy uczę w szkolę ,jestem panią dyrektor czy kręce lody włoskie....
demokracja jest tak?
.......ogólnie lubie ludzi ,tak z godzinę dwie,jak sie upije to nawet dzien....zdarzaly się tez rekordy....
mało mam przyjaciół może nawet wcale,bo szybko rozgryzam te ludzkie twory....
żadnych żażyłości.....nie ma co przesadzać.....
.....moją koleżankę zżera rak....nie wiem czy wyjdzie z tego żywa....
a my tu się martwimy o takie pierdoły,każa mi nie płakać przy niej....wewnętrznego płakania można sie nauczyć dość szybko..... ona mi mówi,że tak by chciała jeszcze pożyć....tak zwyczajnie .....
....nikt nie powiedział,że z rodziną musisz być zżyta....
wystarczy ,że odwiedzisz ich na świeta i czasem wpadniesz na keksa i lurowatą kawę,wysłuchasz żalów na wujka Gienka i ciotkę Marcie i ,że dziadek Olek nie zapisał domu tej ,ani tej ale jemu....
mam za dużo na głowie ,żeby sluchać pouczeń ciotki Iw ,która ze swoim życiem poradzić sobie nie może....ale maskuje się idealnie....z alkoholizmem maskuje się doskonale....
nie wiem czemu jestem popularna w rodzinie,czemu mnie tak zapraszają,w sluchawce zawsze to samo :musisz być i basta...
może dlatego,że nie narzekam ,a powinnam i oni na tych spotkaniach prowokują mnie na wszelakie sposoby...a ja prowokuje ich i koło zamyka sie trzykrotnie....może drażnie ich do tego stopnia ,że chca mnie na tych nudnych imprezkach.....umię rozkręcić towarzystwo ,roztańczyć i po angielsku wyjść........
lubie degustować....nawet chwile....nie lubie się udręczać....nie podoba mi się ,nudze się -wychodzę....
dzisiaj nie skorzystałam z zaproszenia ciotki....rodzina zbulwersowana..... jak mogłam,ona tak się naszykowala i tak mnie wyglądała...a mi poprostu szkoda życia....byłam na cudnej wycieczce z ludzmi dla ktorych zrobie wszystko ,z ktorymi nie nudze sie nigdy....