piątek, 5 sierpnia 2011

jakoś....

wiem wiem....wypadki chodzą po ludziach....moja córka nie dość,że poturbowana przez los ,to teraz poturbowana przez rower....
mam po tym miekkie nogi...i czarne myśli....
wróciła wiara w ludzi,bo przybiegli ,pomogli,pytali...wdzięczność....
....juz jest dobrze...ale jakoś smutno....
chyba popłacze do poduchy...może ulży....
...życie z moją córką się nie pieści....wredny los....
ale mogę sobie klnąć,pisać i tupać ,nic to nie zmieni....
muszę to sobie znów poukładać....
i zacząć jakoś żyć....jakoś.....