niedziela, 20 listopada 2011

towarzyskie

od jakiegoś czasu wypięłam się na życie towarzyskie....jak mam wolny dzien czyli raczej niedziele ,czasem sobotę ,wolę zaszyć się z rodziną najbliższą ,czyli dziecmi czasem mężem-wężem,w kinie,domu,fajnym miejscu ,nienawidzę zaszywać się z nimi w galeriach handlowych....to męczy strasznie....
wstałam rano chociaz miałam pospać,no ale młodą na uczelnie zawieść trzeba ,szczególnie ,że zimno....
wróciłam ,ogarnęłam z grubsza i znów wyszłam cicho na paluszkach coby mlody się nie obudzil i nie żądał pokarmu....poszwędłam się po sklepach ,ale wogole zapalu do zakupów nie mialam....ominęłam wszystkie sklepy ,gdzie pracują moje koleżanki....kiedyś zachodziłam do nich regularnie ,odpijając kawe i wysluchując ich opowieści.....właśnie wysłuchując....
pamiętam te ostanie wysłuchanie ,kiedy setny raz do moich uszu docierały wiadomości jaki to Wojtuś super mąż jest ( co jest zupełną nieprawdą ,bo to kawał skurwysyna) ,tak sluchalam ją jak przez mgłę i pomyslałam sobie wtedy, ile ja bym przez ten czas rzeczy pożytecznych zrobiła ,a nawet jakbym nie zrobila to bym się zdrzemła ,albo zabrała piesy do parku...
co ja tu kurwa tak siedzę?
 zerwałam się na równe nogi ,coś jej tam powiedziałam na odczepkę i poszłam....
nie chce mi się już słuchać ich paplaniny....czy to zle?
nudzi mnie wiele spraw ,cenie swój wolny czas ,a moja bardzo towarzyska mama ręce załamuje.....
zakupiłam sobie w nagorde jak zawsze....perfumy tym razem  Eternity ,trwały zapach tak mnie otula ,czuje coraz to nowe nuty zapachowe....pije sobie winko ,klikam, zerkam na tv   ,młode już spią....
naprzeciwko trwa jakaś impreza ,tak drętwo siedzą przy stole ,pewnie gadka im się nie klei  ,ktoś ma poczucie tracenia czasu ,który mógłby spędzić tak przyjemnie jak ja....
całe te życie towarzyskie jest przereklamowane....