niedziela, 25 listopada 2012

spowiedz na gorąco....

jak wyjeżdza...napada mnie euforia ,wietrzenia ,sprzątania ,kupowania ,gotowania.....

tak jakby spadało ze mnie jarzmo wytykania,oceniania ,podprządkowania....

puka znów do moich drzwi wolność....
mogę spać w niedziele do ktorej chce,chociaż przecież spie do 9-tej....mam dzieci,psy ,chcą jeść ,chcą zjeść przy pięknie nakrytym stole....zeby było inaczej jak w tygodniu....
wietrze te wszystkie jego zapachy....piorę te wszystkie jego rzeczy....
zapowiada sie czas ,za który ja jestem odpowiedzialna ...nikt mnie za to nie będzie rozliczać...
nikt nie będzie mnie rozliczać ile siedze przy kompie.....dlaczego gotuje tylko pod dzieci....dlaczego w sobotnie poranki uwielbiam włóczęge po ciuchbudach,wtedy można kupić takie frykasy ,za takie groszę....(wczoraj miałam własnie taki dzień)....
....nikt nie będzie mi wyliczał ile siedzę przy kompie....najwyżej sama będę miec do siebie żal ,że za dużo....
bo długie siedzenie przed kompem....to marnotrawienie czasu.....tyle można byłoby wtedy zrobić....
organizacja się kłania....

moje łóżko....mój pokój....mój pilot i lampka zapalona ,bo będe czytać ,czytać ,czytać....nie będę słuchać ,że on chce spać....
.....
umyje podłogę....uporam się z praniem....ugotuje coś na szybko....to co lubimy....
będę gadać z dziecmi ,gadać ,gadać ,gadać.....
.....
wiatr we włosach ,oddech w piersiach....
.....
jak można mieć go dosyć....
zupełnie toksycznego egoisty.....
....
nawet jak się stara i chce dobrze....te jego wysiłki w porównaniu z jego wczesniejszymi odnaturzeniami.....zwyczajnie są niezauważalne ....albo sa podejrzane....sztuczne....

....
w naszym domu znów będzie domowo....zapalę wszystkie lampki.....
....
teraz popędzę do marketu ,żeby nakupić tego czego nie kupuje jak on jest.....
odrazu wyglądam lepiej....mniej pali mnie przewód pokarmowy.....
....
mam syndrom poczucia ,że mogę być lepsza ,jako matka ,jako gospodyni domowa,jako pracownica...
ale przecież daje z siebie wszystko....
może będę mieć chwilę dla siebie....
może nie będą trapić mnie rozterki ....co było i co będzie.....

.......
nadal czas będzie mi uciekał przez palce....ale inaczej....nikt nie będzie na to zerkał ze skwaszoną miną....
wolność.....

zastanawiam się czasem....
dzieci coraz większe....w sumie juz dorosłe...
nie umiem się oswoić z tym,że są już dorosłe....
młody planuje wyjazd.....
jestem z nim bardzo związana....bardzo....
ale jesli będzie szczęsliwy jesli wyjedzie....

młoda też ma plany,jest odważna....
musze jej trochę pomóc....

może to będzie czas kiedy podejmę konkretną decyzję...
chociaż jestem tchórzem....

chciałabym coś zmienić....wyjechać....ja się tu duszę...
......ale huczy mi w głowie,że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma........

wydaje mi się ,że i tak tam jest lepiej.....
.....
tkwić....z człowiekiem ktory denerwuje cię w każdym geście...męczy,dręczy.....i wogóle nie chce mnie zrozumiec....
głupia młodziencza miłość.....durnowata ....żadnej podpowiedzi ze strony rodziców....
i całe życie z toksykiem....
....
ale pojechał....oddycham....moje mieszkanie oddycha...
moja kuchnia chce ,żebym w niej była....

pojadę teraz po zakupy.....może nawet kupie sobie kwiaty.....
coś pachnącego...coś pysznego.....
.....
napewno nie pomyśle o nim....

i tak jestem dla niego za dobra,wyrozumiała,cierpliwa.....w imię czego?

.....wczoraj biegałam z córkę,w naszym przydomowym parku....dobrze mi to zrobiło.....
u sąsiadów na piątym rozgrywa się tragedia....ich syn miał wypadek....

współczuje....
w takich momentach mam ochotę zamknąć moje dzieci na klucz ,żeby nie wychodziły w tej wredny świat......

cieszę się wolnością....
gdybym była bogotą gwiazdą filmu ...pewnie dawno już bym z nim nie była....
wcale im sie nie dziwie.....czują ,że nic ich nie łączy,wszystko denerwuje,życie ucieka....po co tkwić.....

.....jednak nie chce ,żeby pracował na miejscu....
moje wrzody tego nie wytrzymują.....
....może kiedyś coś zmienię...


kilka punktów z planu....

zerkam jeszcze przez okno na suchy ślad na parkingu ,po jego aucie....na paprochy na podłodzę po jego walizce....na niezamkniętą szufladę....bo on nigdy nie zamyka szuflad...nigdy nie odkurza,nie ściera kuchennych blatów.....nie wie co to wycieranie kurzów....nic nie wie.....


jeszcze raz....
kilka punktów z planu.....

miłej niedzieli.....
chociaz nie lubie tego dnia.....
pogoda fajna ...lubie deszcz i szarość.....
można bezkarnie poleniuchować.....
....
wolny oddech ,wolne myśli......
......