niedziela, 16 grudnia 2012

ciąg dalszy

jest lepiej .....obudziłam się sama z siebie....wyspana....
w sumie obudził mnie rumor w łazience....słyszałam głosy kolegów młodego....jakiś szelest....i trzask zamykanych wyjściowych drzwi....

no tak cały mój syn....

karp z miski wyparował....
pewnikiem akcja :   uwolnić karpia....

czy mój syn myślał ,że ja tego karpia naprawdę ukatrupię?
zjeść bym zjadła,bo lubie ,ale żeby zabić....

ciekawe gdzie go uwolnią.....
jak powiem to babci ?....

i przypomniało mi sie jak babcia te kury siekierą w szopce zabijała na święta....
siekierą ciach trach....kura nie miała nawet szans na podsumowanie swojego kurzego życia ,bo babcia wymachiwała tą siekierą jak zawodowy drwal.....

ale pieczyste dobre było....mmmm...

no przecież jesteśmy mięsożerni....nie da sie ukryć.....

babcia łączyła się ze mną osiem razy
....dzisiaj jej powiem ,że czuje się lepiej ,nie rozpaczam ,odwiozę młodą na uczelnie i jadę na zakupy....
więc babcia da mi spokój....
zresztą pewnie dzwoni już do mojego kuzyna ,który ponoć dał z liścia swojej nowo poślubionej małżonce....bo wróciła pozną nocą.....
skąd wiem?
bo oczywiscie mądra małżonka mojego kuzyna dała info na fejsa....
teraz wszystko sie daje na fejsa....
ale żeby tak dokładnie?

babcia będzie dziś żyć tym tematem....
mój dylemat przy tamtym to pikuś.....

cóż....
wchodząc na fejsa też zwróciłam uwagę na wpis małżonki mojego kuzyna....
nie napisała dosłownie ,że dostała w ryja ,bo szwędała sie po nocy z koleżankami....
napisała ,że faceci to huje ,a mężowie to huje do potęgi.....

cóż....
o jej przeszłości chodziły legendy....ale niby siadła na dupie i sie uspokoiła...
szczególnie ,że ma małe dziecko ,z kimś tam....na pewno nie z moim kuzynem...
chociaż jak ciotka popije ,namolnie ,usilnie wręcz upierdliwie doszukuje sie podobieństwa między swoim synem i synem swojej synowej....

kiedyś moja matka ,dla świetego spokoju powiedziala,że bardzo są podobni ...i to ciągnie się za nią jak smród po gaciach....

cóż...
wyleje wodę po karpiu ,pewnie pływa już w zimnej wodzie naszego osiedlowego jeziora ,chłopaki pewnikiem dali mu jakies huczne imię i zagrali na dobrą drogę....

cóż...
po moim psie jeszcze dlugo nie zapomne....wiele po nim rzeczy jeszcze wala się po mieszkaniu....

trzeba żyć.....bo cholera wie ile jeszcze tego życia zostało....
i podstawa....
drobne przyjemności....
codziennie sprawmy sobie drobną przyjemność....

i wyrwijmy z dnia chociaż pół godziny tylko dla siebie....
no....godzinę....

w sklepach pewnie wrze....
tradycją już jest....że trzeba odstać swoje w kolejce w markecie...
w tamtym roku w tej kolejce poznałam Kaśke....
super fajną babkę....z którą od czasu do czasu popełnimy wino u niej ,albo u mnie....

ogólnie jest lepiej ,chociaż nie mam serca usunąć z tapety kompa ,zdjęcia mojego kochanego psa..


ostatnie doniesienia z fejsa....małżonka mojego kuzyna wyparowała tak jak mój karp z łazienki....

dobrze ,że babcia ma darmowe minuty