sobota, 16 lutego 2013

pers....

......minęły dwa miesiące od śmierci naszego psa....nadal za nim płaczemy i prawie codziennie przeglądamy wielki album tylko z jego zdjęciami...
on uwielbiał byc fotografowany....

już takiego psa mieć nie będę.....

w nocy słysze jego kroki w domu...autentycznie...
umierał mi na ręcach i nigdy tego jego umierania nie zapomnę.....

ponoć psy nie mają duszy...guwno prawda....mają....nawet lepszą niż te ludzkie....

czuje jego obecność i bardzo za nim tęsknimy....moja nieczuła zwierzęco babcia twierdzi,że zgupiałam.....

od jakiego czasu słyszę od młodego ,że chce kota....

i wlazło mi to w glowe....

chociaż raz wyskoczło nagle..... będąc u koleżanki,która ma dwa koty ,podała mi pyszne ciasto ,w ktorym znalazłam kłaczek kota....i długo kombinowałam jak go wyciągnąć,żeby nikogo nie urazić.....drugi wisiał na podstawce filiżanki.....i to zniechęciło mnie totalnie...

a dziś na pchlim targu z przepastnego kartona wyciągłam ogromnego sztucznego persa....oglądałam go z piętnaście minut taki był piękny....wokól mnie zgromadziła się grupka chętnych do zakupu tego siwego cudaka...ale on był juz tylko mój....

młody kiedy otworzył rano ślipia ujrzał wielkiego persa na fotelu....i zaczął drzeć twarz ,że on sie jednak boi kotów,żeby go oddała,zabrała ,mamooo nooooo.....

w zyciu nie widziałam tak pieknego i autentycznego pluszaka....ciekawe kto jeszcze się na to nabierze....