sobota, 16 lutego 2013

wisi

taki pan Bogdan....taki przyjaciel sąsiadów z czwartego....gdzie wiecznie trwa karnawał ,a sponsorem jest opieka społeczna....taki człowiek ,który zawsze grzecznie powie dzien dobry ,sluży pomocą i jest zwyczajnie miły......

i ten pan Bogdan tam czesto gościł i biesiadował,na tym czwartym......ze swoją narzeczoną....
znaczy biesiadował kiedy był  w kraju ,bo robił daleko w Norwegii....kasę miał,wyglądu nie i narzeczoną koszmar.....normalnie wstajesz w nocy i zawał....
no ale chyba sie kochali.....chociaż jakiś czas ich nie widziałam.....


i coś go kiedyś naszło.....tydzien po powrocie do kraju....i wziął się i powiesił......

w szoku bylismy ,bo wydawał sie rozsądnym człowiekiem,chociaż nierozsądnie przepuszczał swoją cięzko zarobioną kasę na biesiadowanie "na czwartym"......

po godzinie od krążącej po bloku wiadomości ....dowiedziałam się,że jego "piękna" narzeczona doprawiła mu rogi.....

......i za taką maszkarę oddał życie....nosz kur....
...
wieczorem widziałam ją w markecie  z tym nowym....troche brzydszy od Bogdana...ale ten sam typ -koszmarkowy....i ona ,wysuszona od papierochów ,śmierdząca papierochami,taki wielki chudy ,niekształtny ,bezcyckowy papieroch.....

i ona widziala te moje spojrzenie....i tak zerkała na mnie ,między regałami.....

i mnie dopadła jak ładowałam zakupy do bagażnika....

i zaczeła mi gorzkie żale....aż kazałam je usiąść do środka....tłumaczyła się jak na policji....

mówila mi ,że bardzo Bogdana prosiła,żeby juz nie wyjeżdżał....że ona ma dosyc takiego życia....że chce go mieć na codzień....tyle razy prosiła....

zrobiło mi sie jej żal....kobiety-papierochy tez potrzebują ciepła....
zycie w rozłące nie każdemu odpowiada....
mówiła mi o warunkach jakie mu postawiła,a on się tylko śmiał....
chciał zarobić,żeby mieli....



kasa była ,duzo kasy....ale ona chciała ,żeby był na miejscu.....chciała go mieć tu....

i spotkała tego figo-faga co teraz stał przed marketem ,trzymając reklamówkę z sześcioma piwami  i jarał nerwowo papierosa ,zerkając w naszą stronę....i on zawsze jest....na miejscu...

to dziwnie teraz tak żyć ,wiedząc ,ze ktoś się przez ciebie powiesił....bo ona ma taką świadomość......

....nie widziała moich myśli....chociaż się domyślała.... przepraszała mnie ,że tak sie stało....pewnie przeprasza wszystkich którzy Bogdana znali....

mysle ,ze można było inaczej to wszystko rozwiązać...
mogła go własnie postraszyć tym,że jak będzie wyjeżdżał to ona sobie kogoś znajdzie....

on nie rozumiał ,że jest samotna ....ja ją rozumiem....każda kobieta potrzebuje adoracji faceta....
nawet taki niezadbany,okopcony papierochami babsztyl jak ona potrzebuje motyli w brzuchu i zwykłego przytulenia....nawet sprzeczek.....

ten jej Di Caprio to niby przypadkiem poznany ,na jakiejś domówce....juz jakiś czas się koło niej kręcił.....biedny jak mysz kościelna i leniwy jak pers.....pewnie bieda i brak kasy na fajki ,zrujnuje ich związek....ale na razie miłość w rozkwicie....

a Bogdan gryzie już trawę z drugiej strony.....i czy było warto....
czy to wszystko mialo sens....

na dokładkę tej tragedii ,on do niej zadzwonił ,że będzie sie wieszał....

była akurat w pracy....tyrała w pobliskiej mleczarnii.....zanim uprosiła szefa ,żeby ją wypuścil,zanim  znalazła ciecia ,zeby otworzył jej bramę wejściową,zanim ubłagała go,zeby wezwał taxi ,bo jej komórka padła....

jak dojechała on już wisiał.....

szkoda mi kobiety.....wszystkie potrzebujemy faceta....
taka nasza natura....