sobota, 16 lutego 2013

takie tam...

....zaliczyłam impreze rodzinną na której raczej warto być.....lepiej nie zadzierać.....

dla własnego świętego spokoju....

a dla mnie najważniejsze w życiu to właśnie: mieć święty spokój......

impreza rodzinna była nad podziw miła,mimo ,że poruszaliśmy tematy kościelne i polityczne....jakoś wszyscy byli wyluzowani....może za sprawą tych meteorytów,co zbombardowały Rosjan...
bo przecież na cholerę się tu szaprać ....jak i tak wyginiemy jak dinozaury.....i ani Rydzyk nam nie pomoże....

żmyje w pracy nadal syczą....kobiety są wredne....chociaż zaczynam się zaprzyjazniać z taką nową....obym potem znów nie pluła sobie w brodę....


matka podniosła mi ciśnienie....nie powiem jej już nic.....

powiedzieć matce coś w sekrecie,szczególnie mojej .....dobry żart.....

za to zrobiła dobrą sałatkę....ale i tak jej nie wybacze......

resztę sobotniego wieczoru spędze w odzyskanej sypialni : mój pilot,moje ulubione programy,czytanie do pózna i unoszące się ciepłe i rozkoszne opary "euforii", którą sobie kupiłam na walentynki......

i dzieci w domu....
wolę je mieć na miejscu,bezpieczne.....to co się wyrabia na ulicach w centrum obok dyskotek w sobotnie wieczory przyprawia mnie o dreszcze.....w Łodzi chłopak zwyczajnie siedzial sobie z dziewczyną....jakies zbiry....zabiły go z zimną krwią,bo zle na nich spojrzał......
 każda matka umiera ze strachu kiedy jej dziecko nie wraca o ustalonej porze do domu....te czasy są popieprzone!

chciałabym już wiosny....otworzyć okno po przebudzeniu i poczuć ten fajny zapach powietrza....i nie zakładać kilku warstw ,żeby nie zmarznąć......

chciałabym pojechać rowerem ,po bułki na śniadanie....