niedziela, 10 lutego 2013

wez

.....trochę się pomiejjjszało....ale mam to gdzieś...

jestem kobietą wyzwoloną....niestety wewnętrznie...bo wiadomo mam męża....
każda kobieta która ma męża wie ,że nie jest w pełni wolna...i nie chodzi tu o szwędanie się po nocach....ale o zwykłą wolność dysponowania swoim czasem  i nie tłumaczenia się z niczego....

wczorajsze ostatki uczciłyśmy z Olką w podgrzewanym ogródku na Starówce razem z naszymi psami...bo oficjalnie wyszłyśmy z psami....mój domowy miał kaszel,jej jakiegoś pierdolca...więc sobie odpuściłyśmy....o obiecali nam bal,jakies kręgle i inne dancingi....

uśmiałyśmy się po pachy ,walnęłyśmy po dwa hajnekery i wróciłyśmy do bazy....

jej już spał....mój leżał przygotowany do "obsługi" oblany dokładnie perfumem.....
przerzucał leniwie kanały i nawet próbował coś tam zagadać...
moja mowa była krótka-odwróciłam się dupą i smacznie zasnęłam,licząc na sen ,w którym będę uprawiać długi namiętny seks...nie tam jakieś pięć minut...
Olka mówi ,że jej pobił ostatnio rekord....seks trwał minutę....ponoć Olka tak na niego działa....