niedziela, 28 lipca 2013

brrrrrr

niestety jutro do pracy.....
żygam porannym wstawaniem i mam doła....w dodatku po drodze mam zabrać taką pinidzie ,co to nawet z rana potrafi zadać tysiąc pytań i sama na nie odpowiedzieć....

jedyne co dziś pozytywne w tym ostatnim urlopowym dniu ,że na spotkaniu rodzinnym wszyscy wzięli się za łby....a sytuacja jest napięta jak baranie jaja....

ktoś w koncu przeciwstawił się mojej mamie....ale jaja.....

zajadałam sie pomidorami koktajlowymi uśmiechając się pod nosem...

.....ojciec mrugnął na mnie dwa razy....więc tylko dla niego skutecznie zmieniłam temat.....rzucając niusem zza płota.....
ale bomba tykała nadal ,a matce nóżka chodziła szybko.....

jaja będą jak berety.....


a teraz musze nastawić budzik brrrrrr.....