czwartek, 26 grudnia 2013

wyciszyć

....właśnie trwają święta....

prawdziwi katolicy świętują  co roku padają rekordy promili,burd i bijatyk ,rekordowa ilośc interwencji policji i pogotowia,no i jak co rok pełne izby wytrzeźwień,strach z domu wyjść,i tradycyjnie pierwsze ofiary pobić i okaleczeń w drodze powrotnej z pasterki....typowe....


czas zapieprza z prędkością światła.....czasami już mam tego dosyć....
dużo się zmienia ....jeszcze mam chęć na zmiany ,jeszcze....

.....mam dosyć labidzenia ludzi,że nienawidzą swojej pracy, nie podoba im się mieszkanie w którym mieszka ,chciałby pojechać tam ,zobaczyć to.....ale tylko gada ,nic nie robi,żeby to sie stało.....
ja zmieniłam pracę....i wszyscy wybałuszyli oczy....myśleli ,że będę jak oni gniła do konca zycia w tej firmie ,pomiatana przez rodzinną klikę nierobów.....


po całodniowym przesiadywaniu przy gwarnym świątecznym stole.....zasiadłam w moim przytulnym salonie ....w zupełnej ciszy ......

połowa rodziny przyjechała do wielkiego domu moje babci dzisiaj....druga połowa jutro....bo wiadomo są skłóceni....
ot typowa polska rodzina...w dodatku katolicka....
nienawidzą sie po katolicku.....

było wesoło....jutro będzie jeszcze weselej.....bo to wesoła rodzina jest...poszło o głupotę i zaszyło się na stałę.....szkoda....

odzywam sie na szczęście ze wszystkimi.....

chociaż do konca nie wiem czy to szczęscie...
dwa dni muszę dyżurować w babcinym domu....żeby się żadna połowa stron zwaśnionych nie obraziła....
...


byłam tez u koleżanki ze szkolnych lat,wieś dalej....wybrałam sie tam rowerem....zima w tym roku łaskawa.......
kilka razy mnie zapraszała....gwar w domu był szczytowy ,pomyślałam,że skorzystam i ją odwiedzę....
byłam na ich weselu,jako osoba towarzysząca....dawno temu....

ucieszyła sie ,jak zajechałam na podwórko .....akurat odprawiała gości....

lekko szczęka mi opadła.....
bo kiedy koleżanka zawołała swojego misia....moim oczom ukazał się całkiem nieznajomy miś,całkiem nowy.....

w sumie podziwiam ją za odwagę....
kilka razy coś wspominała,że ma dosyć takiego życia w monotonii,że wszystko się wypaliło ,
 seks z przymusu,brak tematów do rozmów,wszystko w nim  denerwuje ,a ona czuje jak  ją ta monotonia postarza.....

podziwiam,że nie gadała dla gadania,ale zmieniła.....

to bardziej odważniejsze ....niż upragniony wyjazd do Londynu....
to odmiana całkowita....

nowy misiu okazał się zabawnym ,towarzyskim facetem....spędziłam fajne dwie godziny ,w ich wiejskiej kuchni.....
....

 

 

miałam dużo napisać,dużo refleksji mi się nasunęło....ale jak tak patrze jak mój pies smacznie śpi na mojej dokładnie przez niego uklepanej poduszcze....mam ochotę przytulić się do niego i wyciszyć myśli..... bo tak mnie dopadło coś bezpowrotnego....

ostatnio moja stara szkolna miłość....powiedział mi....:

---wiesz gdybyśmy wtedy mieli komórki i internet,nasza miłość byłaby o wiele łatwiejsza i nikt by nam jej nie popsuł.......