niedziela, 12 października 2014

no jak to jest

jak ja lubię takie niedzielne poranki.....

pobiegałam ,wzięłam szybki prysznic ,kawa ,ogarnięcie ,a w domu nadal cisza....



psy wybiegane leżą u stóp....tylko stare babki marudzą coś na drodze,pod oknem ,zbierają się ,żeby iść na nudną mszę i dać zarobić nierobowi w kiecce....






planuje dziś dzień zakupowy.....dzień relaksacyjny....w końcu to tylko jeden wolny dzień.....


łapie nadgodziny ,pracuje ostro ,kasa potrzebna ....młody ma plany ,a ja chce mu w tych planach pomóc ....




a propos pomocy dzieciom...wczoraj byliśmy po naszą koleżankę z pracy....bardzo fajną zresztą....


na prawdę kopara nam opadała....
mieszka nadal z rodzicami i rodzeństwem na bardzo zapiziałej wsi.....

nie chciała ,żebyśmy przyjeżdżali pod jej dom...

ale przypadek sprawił ,że podjechałyśmy....


 i tu okazało się ,że.....

Kaśka wywodzi się z wielodzietniej rodziny....


czysto patologicznej...

akurat ojciec spał nawalony na ławce na ganku ,okryty szczelnie grubym kocem,a obok , siedziała  matka   z jakimiś dwoma facetami przy wielkim stole i pili trunki.....

tak z samego rańca...




dzieci sporo....szokiem było dla mnie ,że chyba dwu letnie dziecko wybiegło z domu i biegało po tej zimnej ,mokrej trawie w samych skarpetkach....



to chyba najmłodsze dziecko ....brat ,Kaśki....szok....

teraz nie dziwie się,że ona tak dużo i ciężko pracuje...

że wyszukuje promocji w sklepach....

że buszuje z nami po lumpeksach i długo się zastanawia czy może przyjść ,za dwa dni ,żeby było jeszcze taniej...często zastanawiałam się komu ona kupuje te rzeczy....bo i były na małe dzieci,na średnie....rzadko kupowała coś sobie.....





Kaśka nie wstydziła się ,zaprosiła nas do środka,mówiąc :-o to moje królestwo...

jej pokój czysty ,bez żadnych szaleństw ,ale czysty....

kuchnie ograniała mała dziewczynka....ścierała dokładnie ,stare wytarte blaty .....

 
te wszystkie jej rodzeństwo bardzo  wpatrzone w Kaśke,bardzo się jej słuchają....


  to co wyprawiają ich rodzicie....koszmar....



Kaśka skończyła ogólniak z najlepszym wynikiem ....studia zresztą też.....wszystko zawdzięcza sobie...

rodzicie nigdy jej nie pomagali....nigdy nie wspierali....

a ona mimo to...

mówi ,że mogłaby to zostawić....mogłaby wynająć coś w mieście....ale szkoda jej tych dzieci....




mając 14 lat sama poszła do pomocy społecznej....sama wystarała się o remont dachu.....


teraz trochę pomaga jej ,jej brat....i widać chłopak też bardzo zdeterminowany i zdolny.....

ale musi liczyć tylko na siebie....

dużo by pisać.....wielki szacunek dla Kaśki....

wiem ,że nigdy nie przyjmie od nas pomocy....

ale my chcemy pomóc...i mamy już na tą pomoc pomysł....


.....Kaśka wyrwała się z tej patologii....jednak można.....nikt jej nigdy nie pomagał.....pewnie nie raz była głodna i chodziła w dziurawych butach....zresztą teraz też ma tylko jedną parę...






ale wyrwała się.....



powiedziałam w pracy kilku osobą .....niektóre coś już wiedziały....

wszystkie bardzo chcą pomóc....i wiemy już jak.....mam nadzieję ,że Kaśka się nie obrazi....



  i to jak szczerze powiedziała nam z jakiej rodziny pochodzi....w jakich warunkach mieszka.....po prostu szacunek to za mało....





a mój syn leży sobie właśnie w czyściutkiej pościeli ,w wysprzątanym pokoju....ciepło,dobrze...na obiad mama ugotuje jego ulubione danie...i przytuli i pochwali i zawsze pomoże....i sobie synuś ponarzeka jak mu czasem ciężko...





.......

u Kaśki ,nie tylko ten najstarszy brat ma zadatki ,żeby się wyrwać z tego patologicznego kręgu.....myślę,że tam się większości uda....

i nikt na nich nie dmucha ,nie chucha ,nie pomaga ,a oni uczą się dobrze,starają się .....a matka z ojcem na wiecznej popijawie...

no jak to jest....