miałam pracowity piątek....więc bez wyrzutów urządziłam sobie leniwy wieczór ,taki samotny ,z winem ,filmem ,książką i warzywami z kurczakiem....
i ciszą....
dobrze ,że mam przy sobie Halinę....jestem przeciwniczką przyjazni w pracy ....ale coraz bardziej wiem ,że mogę na nią liczyć....
nie jestem nauczona liczyć na czyjąś pomoc...
....
jechałyśmy przez pewną wieś ,ciemnica i zimnica i pełno rowerzystów...jedynym ich oświetleniem był żarzący się papieros.....niby nie śmiesznie ,a uahahałyśmy się z Haliną po pachy....
rodzina ,której doglądamy wychodzi na prostą.....bardzo mnie to cieszy....bo tam nie ma wódki i awantur....jest tylko bieda....
na szczęście coraz mniejsza.....
chce mi się cholernie wyspać....żeby nikt mnie rano nie nachodził....
i ciszą....
dobrze ,że mam przy sobie Halinę....jestem przeciwniczką przyjazni w pracy ....ale coraz bardziej wiem ,że mogę na nią liczyć....
nie jestem nauczona liczyć na czyjąś pomoc...
....
jechałyśmy przez pewną wieś ,ciemnica i zimnica i pełno rowerzystów...jedynym ich oświetleniem był żarzący się papieros.....niby nie śmiesznie ,a uahahałyśmy się z Haliną po pachy....
rodzina ,której doglądamy wychodzi na prostą.....bardzo mnie to cieszy....bo tam nie ma wódki i awantur....jest tylko bieda....
na szczęście coraz mniejsza.....
chce mi się cholernie wyspać....żeby nikt mnie rano nie nachodził....